Nie pisałam tu wcześniej, ale naprawdę liczę na jakieś rady i pomysły, bo zaczynam się bać każdego karmienia.
Mój DS ma prawie pięć miesięcy i karmimy go w sposób mieszany. Większość jego mleka pochodzi z butelki, albo EBM, albo formuła, albo mieszanka. Około dziesięć dni temu zaczął marudzić, gdy przedstawiono mu butelkę, płacząc, wypychając smoczek z ust i stając się naprawdę zaniepokojony. Dzieje się tak teraz praktycznie przy wszystkich karmieniach, a nawet zaczął się budzić i marudzić podczas karmienia snem. Jak tylko butelka zostanie zabrana, wraca do swojego zwykłego, wesołego usposobienia. Czas karmienia stał się niesamowicie stresujący i czuję, że praktycznie zmuszam go do karmienia, czego nie znoszę i obawiam się, że to pogarsza sprawę.
Wykazuje to, co zakładam, że jest oznaką ząbkowania; ślini się, wkłada do ust wszystko, co może dostać, robi kupę w pieluszce, a w zeszłym tygodniu jego dziąsła lekko krwawiły. Jednak nie powoduje to u niego żadnych dolegliwości, z wyjątkiem karmienia butelką.
Próbowaliśmy nakładać mu na dziąsła przed karmieniem trochę Bonjeli dla niemowląt, a także granulki na ząbkowanie, ale żadne z nich nie wydają się robić wielkiej różnicy. Jeśli jest karmiony poza domem, jest znacznie mniej przygnębiony – zakładam, że dzieje się tak dlatego, że istnieje pewne rozproszenie uwagi w innym środowisku.
Czy mam rację myśląc, że jest to związane z ząbkowaniem – czy może być inne wyjaśnienie? Przepraszam za długość tego postu, naprawdę jestem wdzięczny za opinie.