The Ford Wayne 14

, Author

W wywiadzie z 1965 roku John Ford został zapytany: „Czy są jakieś twoje filmy, które wolisz?”. Jego odpowiedź: „Oczywiście. Wszystkie filmy, w których główną rolę grał mój przyjaciel John Wayne”. Ford nie jest osamotniony w tym odczuciu.

Zawodowe partnerstwo – Wayne jako gwiazda, Ford jako reżyser – stworzyło jedne z najbardziej szanowanych i podziwianych filmów, jakie kiedykolwiek powstały. Ich związek sięga lat dwudziestych, kiedy Ford kręcił filmy nieme, a Wayne studiował na Uniwersytecie Południowej Kalifornii. Zanim stał się najpopularniejszym aktorem westernowym w Hollywood, Książę służył jako rekwizytor, kaskader i statysta w kilku produkcjach Forda, w tym w Czterech synach (1928), Mocnym chłopcu (1929) i Czarnej straży (1929).

Ale to 14 filmów począwszy od Dyliżansu ustanowiło współpracę Ford-Wayne jako jedną z najbardziej znaczących w historii kina. Oto nasze rankingi tych filmowych kamieni milowych, od najbardziej istotnych do najmniej udanych.

1. Dyliżans (1939)

Można by wysunąć przekonujący argument za zamianą Dyliżansu – opowieści o grupie nieznajomych w niebezpiecznej podróży przez terytorium Apaczów Geronimo – i Poszukiwaczy na miejsca nr 1 i nr 2. Ale można też dyskutować, czy „Poszukiwacze” w ogóle by istnieli, czy też byliby takim klasykiem, jakim się stali, gdyby „Dyliżans” nie ustanowił szablonu dla inteligentnych westernów opartych na postaciach – lub gdyby nie wyniósł Johna Wayne’a z kowboja z listy B na aktora z listy A.

Frank S. Nugent, który napisał „Poszukiwaczy” i współpracował z Johnem Fordem przy wielu filmach, dostrzegł znaczenie „Dyliżansu”, ale nie mógł się oprzeć zadaniu Fordowi jedynego pytania, które nasuwało się wielu widzom: „Jednej rzeczy nie mogę w nim zrozumieć, Jack. Podczas pościgu, dlaczego Indianie nie zastrzelili po prostu koni ciągnących dyliżans?”

Odpowiedź Forda: „W rzeczywistości prawdopodobnie tak właśnie się stało, Frank, ale gdyby to zrobili, byłby to koniec obrazu, prawda?”

Fotografia: United Artists/Photofest

2. The Searchers (1956)

Dla wielu jest to wielki western. Dzięki złożonym wątkom moralnym i spektakularnej oprawie wizualnej „Poszukiwacze” wykraczają poza ramy gatunku i zostali uznani przez pokolenie filmowców, od George’a Lucasa po Martina Scorsese, za arcydzieło wizualnego opowiadania historii. Wayne zdobył Oscara za Prawdziwe męstwo, ale zasłużył na niego za bezkompromisowy portret Ethana Edwardsa, opętanego obsesją, zgorzkniałego rasisty, który zasługuje na odkupienie w jednym niezapomnianym momencie współczucia. Widzowie obawiali się najgorszego, gdy Ethan stał nad skuloną postacią swojej siostrzenicy, która przyjęła zwyczaje Indian, którzy ją porwali. Ale potem uspokoił przerażoną dziewczynę czterema słowami, które teraz zna każdy fan westernów: „Chodźmy do domu, Debbie”. Końcowy obraz filmu, Wayne obramowany w drzwiach tuż przed domem Edwardsów, jest jednym z najbardziej czczonych ujęć Forda.

Fotografia: RKO Radio Pictures/Photofest

3. Nosiła żółtą wstążkę (1949)

Pracując w oparciu o paletę kolorów zainspirowaną przez Frederica Remingtona, Ford stworzył sceny tak uderzające, że przyniosły one Oscara autorowi zdjęć Wintonowi C. Hochowi. Oprócz Monument Valley w Technicolorze, „Nosiła żółtą wstążkę”, druga część trylogii kawaleryjskiej, również postawiła Wayne’a, wówczas 42-letniego, przed wyzwaniem zagrania człowieka po sześćdziesiątce. Jego cicha siła i wrodzony autorytet dobrze pasowały do roli kapitana Nathana Brittlesa, a rola ta pokazała aktorskie umiejętności księcia. Obok „Poszukiwaczy” była to najbardziej zaskakująca z jego pominiętych nominacji do Oscara; został jednak nominowany w tym samym roku za „Piaski Iwo Jimy”.

4. Cichy człowiek (1952)

Najwyżej sklasyfikowany film niebędący westernem na naszej liście, Cichy człowiek jest bywalcem Dnia Świętego Patryka i dowodem na to, że stary John Ford może być równie sentymentalny jak Frank Capra. Nawet imiona postaci zostały zaczerpnięte z drzewa genealogicznego reżysera. Teorię, że Wayne był Fordem przed kamerą, najdobitniej urzeczywistnia opowieść o byłym bokserze (Ford grał na pozycji obrońcy i obrońcy) z mrocznym sekretem, który powraca do (fikcyjnej) wioski Innisfree swojej matki (matka Forda pochodziła z wyspy Aran – Inishmore) i oddaje się w zaloty do przebojowej Irlandki swoich marzeń (pamiętnie granej przez Maureen O’Harę). The Quiet Man był również mile widzianym przypomnieniem, że Victor McLaglen ma do zaoferowania więcej niż tylko komediową pomoc na wojskowej placówce: Zdobył Oscara w 1935 roku za Informatora, kolejną historię osadzoną w Irlandii.

5. Człowiek, który zastrzelił Liberty Valance’a (1962)

Tak jak w Fort Apache, gdzie szaleństwo podpułkownika Owena Thursdaya zostało przedstawione mediom jako śmiały manewr wojskowy, Człowiek, który zastrzelił Liberty Valance’a gra na różnicach między faktami a legendami, co jest ważnym tematem w historii amerykańskich granic. Wayne daje tu jeden ze swoich popisowych występów, a jego lekceważące „pielgrzymie” odniesienie do Jamesa Stewarta staje się jeszcze bardziej sławne dzięki wrażeniom Rich Little. To jedna z bardziej kameralnych kolaboracji Forda i Wayne’a, z dużą częścią historii rozgrywającej się na planach we wnętrzach, a nie na otwartych przestrzeniach. Obsada, uwolniona od konieczności konkurowania o uwagę widza ze wspaniałymi widokami Monument Valley, niesie ten film w sposób godny podziwu.

6. Fort Apache (1948)

Nie tylko pierwszy z trylogii kawaleryjskiej, Fort Apache jest jednym z pierwszych westernów Forda, w którym jego wczesne szkolenie jako malarza jest widoczne w wizualizacjach Monument Valley. Wszystkie elementy, które wyróżniają westerny Forda, łączą się tu w służbie znakomitego scenariusza Franka S. Nugenta, opartego, jak wszystkie filmy o kawalerii, na opowiadaniach Jamesa Warnera Bellaha. Jak w przypadku wielu arcydzieł reżysera, Fort Apache był wynikiem żmudnych przygotowań, po których nastąpiła błyskawiczna produkcja; Ford pracował sześć miesięcy nad scenariuszem i ustawieniami przedprodukcyjnymi, a ukończył filmowanie w zaledwie 44 dni.

7. They Were Expendable (1945)

Pasujący hołd dla tego, co później zostanie nazwane „The Greatest Generation,” They Were Expendable relacjonuje ówczesny rozdział w historii wojskowości, który odbiło się szerokim echem wśród odznaczonych marynarzy Johna Forda: rola łodzi PT w II wojnie światowej i to, jak przeszły one od uwielbianych przewoźników poczty do zatapiania krążowników wroga, aczkolwiek dużym kosztem. Wayne gra tu drugie skrzypce dla Roberta Montgomery’ego, z umiejętnym wsparciem Donny Reed.

Fotografia: RKO Radio Pictures/Photofest

8. 3 Ojcowie Chrzestni (1948)

Często opowiadana historia o trzech mężczyznach, którzy spotykają dziecko w okresie Bożego Narodzenia, otrzymuje być może najlepsze traktowanie od czasów Biblii w tej sentymentalnej opowieści świątecznej. Zdobywając mieszane recenzje w momencie premiery, 3 Godfathers stał się tradycją świąteczną dla wielu fanów westernów i często jest pierwszym filmem Forda-Wayne’a, który ogląda wielu młodych ludzi. Każdy film, który zapoczątkowuje przyszłego fana kina w kierunku Dyliżansu i Poszukiwaczy, a z dala od filmów typu slasher i komedii dla luzaków, zasługuje na wszelkie uznanie, jakie może otrzymać.

9. Rio Grande (1950)

Ostatnia odsłona kawaleryjskiej trylogii Forda zawiera również pierwszą parę John Wayne i Maureen O’Hara. I pomimo najlepszych wysiłków Harry’ego Carey’a Jr. w komedii i Bena Johnsona, Rio Grande działa z powodu złożonej relacji małżeńskiej między pułkownikiem Kirby Yorke (Wayne) i Kathleen (O’Hara). Najlepszym momentem filmu nie jest Sons of the Pioneers wykonanie „I’ll Take You Home Again, Kathleen”, ale reakcje Wayne i O’Hara, jak to jest wykonywane, i bezsłowne komunikacji dzielą się w momencie.

10. Donovan’s Reef (1963)

Jedyna komedia wśród głównych kolaboracji Ford-Wayne, Donovan’s Reef był projektem just-for-fun o weteranie II wojny światowej, którego emerytura na tropikalnej wyspie zostaje naruszona przez młodą amerykańską dziewczynę poszukującą swojego ojca. Nic głębokiego, po prostu Kauai w Technicolorze, starzy przyjaciele i piękne panie, a także świetna saloonowa bijatyka. Świadkiem luźnego tonu na planie był jeden z reporterów, który zapytał Wayne’a, gdzie w scenariuszu jest bójka w barze. Odpowiedział Duke, „Jaki scenariusz?”

Fotografia: RKO Radio Pictures/Photofest

11. The Wings of Eagles (1957)

Ford składa hołd swojemu staremu przyjacielowi Frankowi W. „Spigowi” Weadowi, odznaczonemu lotnikowi marynarki wojennej z czasów I wojny światowej, który został scenarzystą filmowym po tym, jak wypadek sprawił, że został sparaliżowany. Wayne jest wybitny w tym, nie zawsze heroicznym, portrecie: Wead jest trudnym do polubienia człowiekiem, na swój sposób równie obsesyjnym jak Ethan Edwards z filmu The Searchers. Ford negocjuje kilka trudnych zmian tonalnych, mieszając mroczne sceny domowe z bezczelnym sendupem Warda Bonda o Fordzie w jego surowym portrecie hollywoodzkiego reżysera „Johna Dodge’a.”

Fotografia: United Artists/Photofest

12. Żołnierze konni (1959)

Chociaż nie jest klasyfikowany z trylogią kawaleryjską Forda, Żołnierze konni dzielą ten sam esprit de corps w swoim portrecie pułku kawalerii Unii walczącego na drodze przez 600 mil terytorium Konfederacji. Jak w przypadku wielu klasyków Forda (Dyliżans, Poszukiwacze), chodzi tu o dotarcie z jednego miejsca do drugiego i bardziej o podróż niż o cel. Na ekranie film należy w równym stopniu do Williama Holdena, który gra wojskowego chirurga, jak i do Wayne’a, który ponownie staje na czele szarży jako pułkownik John Marlowe. Jest to intrygująca para, ale Holden nie jest Maureen O’Hara.

13. How the West Was Won (1962)

Ford wyreżyserował rozdział Wojny Secesyjnej w tej historycznej epopei, rozgrywającej się podczas i tuż po krwawej bitwie pod Shiloh. Wayne gra gen. Williama Tecumseha Shermana, którego spotkanie z gen. Ulyssesem S. Grantem (Harry Morgan) zostaje przerwane przez próbę zamachu. O ile zabawa w szukanie gwiazd wśród ogromnej obsady wciąż sprawia przyjemność, o tyle How the West Was Won nigdy nie będzie się dobrze oglądało w domu; nawet na dużym ekranie telewizora masywny obraz Cineramy musi być ściśnięty do rozmiarów koperty biznesowej, by zmieścić się w kadrze. Mimo to warto go zobaczyć, ale wkład Forda-Wayne’a stanowi tylko jedną część całości, i to nawet nie najlepszą.

Fotografia: United Artists/Photofest

14. Długa podróż do domu (1940)

Ford zabrał swoją firmę akcyjną poza zasięg i na pełne morze dla tej adaptacji czterech opowiadań Eugene’a O’Neilla o wojennej marynarce handlowej. Powolny i przegadany, The Long Voyage Home wyróżnia się jedynie kunsztem światła i cienia autora zdjęć Gregga Tolanda. Wayne, wyglądający młodziej niż w swoim gwiazdorskim występie w „Dyliżansie” w poprzednim roku, jest tutaj człowiekiem niewielu słów jako Ole, szwedzki parobek, który stał się kolegą z okrętu. „Z mojego punktu widzenia” – zażartował kiedyś Wayne – „The Long Voyage Home mógłby nosić tytuł Wayne’s Long Struggle With a Swedish Accent.”

Z wydania październikowego 2014.

Explore:EntertainmentFilm

.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.