Britain's upper class is now too snobbish to speak its name

, Author

W zeszłym tygodniu YouGov przeprowadził sondaż, w którym ludzie zostali poproszeni o ocenę, na ile liderzy partyjni należą do klasy średniej. Zwycięzcą okazał się Ed Miliband, którego 45 procent uznało za „klasę średnią”, w porównaniu z 39 procentami, które uznały go za „klasę wyższą”. David Cameron był zdecydowanym przegranym. Tylko 15 procent oceniło go jako „klasę średnią”, w porównaniu z 77 procentami, które uznały go za „klasę wyższą”. Cue dużo handwringing w Partii Konserwatywnej o tym, co premier może zrobić, aby wydawać się mniej out of touch.

Nie używam terminów „zwycięzca” i „przegrany” luźno. Bycie postrzeganym jako klasa wyższa we współczesnej Wielkiej Brytanii to pocałunek śmierci, i to nie tylko w polityce. W tym samym sondażu YouGov zadał ludziom pytanie: „Jaką klasą jesteś?”. Czterdzieści sześć procent odpowiedziało „klasą robotniczą”, 49 procent „klasą średnią” i tylko 1 procent „klasą wyższą”. Szczerze mówiąc, jestem zaskoczony, że ta liczba była tak wysoka. Byłem hobnobbing z typami społeczeństwa przez ponad 30 lat – w tym książąt, miliarderów i drobnych królewskich – i tylko kiedykolwiek słyszałem jedną osobę opisać siebie jako klasy wyższej.

Aby skomplikować sprawy, osoba, o której mowa była, w rzeczywistości, klasy średniej. To stało się tak niemodne wśród wyższych klas, aby być uważane za posh, że każdy, kto identyfikuje się jako taki jest, prawie z definicji, nie. W dzisiejszych czasach nawet nazywanie siebie „wyższą klasą średnią” jest tabu. Opis George’a Orwella, który określił siebie jako „niższą klasę średnią”, zostałby dziś potępiony jako niedopuszczalnie samouwielbiający się. W sali luster, jaką jest angielski system klasowy, określanie siebie jako „upper” cokolwiek stało się Non-U, z paradoksalnym skutkiem, że prawdziwie posh ludzie są zbyt snobistyczni, aby nazywać siebie upper class. Nie chcą być uważani za „klasę średnią” w pejoratywnym, staroświeckim znaczeniu, więc nazywają siebie „klasą średnią” w nowym, celowo niejasnym znaczeniu. Nigdy nie pytałem Davida Camerona, jaką klasą jest, ale jestem pewien, że powiedziałby, że klasą średnią. Albo, by użyć właściwego zwrotu: „Nie wiem, przypuszczam, że klasa średnia”. Nigdy naprawdę nie myślałem o tym.”

Co sondaże takie jak ten ujawniają jest to, że staliśmy się narodem odwróconych snobów. Ściślej mówiąc, wszyscy odrzucają hierarchię klasową, która panowała jeszcze około 25 lat temu, ale robią to częściowo dlatego, że przyznanie się do przywiązywania do niej wagi jest samo w sobie wskaźnikiem niskiej klasy. Tak więc angielski system klasowy tak naprawdę nie zniknął, stał się tylko bardziej podstępny. Oficjalnie przestał istnieć w tym sensie, że nikogo nie obchodzi, czy mówisz „serviette” czy „napkin”. Ale nieoficjalnie, wciąż tam jest, rzucając swój starożytny czar.

Metamorfozy systemu klasowego z jawnego w ukryty, z naziemnego w podziemny, muszą być związane z ogromnym wzrostem nierówności ekonomicznych w ciągu ostatnich 25 lat lub tak. Według Oxfam, 85 najbogatszych ludzi na świecie kontroluje obecnie tyle samo bogactwa, co najbiedniejsza połowa globalnej populacji razem wzięta. Poszerzające się nierówności tworzą błędne koło, w którym bogactwo i władza są coraz bardziej skoncentrowane w rękach nielicznych, pozostawiając resztę z nas do walki o okruchy z górnego stołu”, mówi dyrektor wykonawczy organizacji charytatywnej.

Mało znanym faktem jest to, że współczynnik Giniego – standardowa miara nierówności dochodowych – spadł w Wielkiej Brytanii od czasu, gdy David Cameron został premierem, ale wyraźnie widać, że kierunek podróży był w kierunku większej koncentracji bogactwa. Jeśli ci plutokraci mają zatrzymać swoje pieniądze – jeśli mają uniknąć powtórki z podatków redystrybucyjnych, które sparaliżowały brytyjską arystokrację po drugiej wojnie światowej – konieczne jest przedstawienie siebie jako merytokratów, a nie beneficjentów przywilejów klasowych. W ten sposób ich ogromne bogactwo jest łatwiejsze do zaakceptowania. Jest wypracowane, a nie odziedziczone. Udawanie, że od 1979 roku Wielka Brytania stała się mniej klasowo skrępowana, jest szlachetnym kłamstwem. To iluzja, która powstrzymuje masy przed wybuchem otwartej rewolty. Co jest tak niezwykłe jest to, że każdy w naszym społeczeństwie kupił do niego, a nie tylko najbogatszy 1 procent.

Zdaję sobie sprawę, że zaczynam brzmieć jak Owen Jones, więc będę zastrzegać to mówiąc, że nie jest to out-and-out oszustwo. Niektórzy z najbogatszych ludzi w Wielkiej Brytanii podciągnęli się za swoje sznurówki. Nastąpiła też konwergencja nawyków i gustów w całym spektrum społecznym. Ale faktem pozostaje, że Wielka Brytania jest tak samo związana z klasami jak zawsze. Po prostu nie chcemy się do tego przyznać.

Toby Young jest zastępcą redaktora naczelnego The Spectator.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.